Hotel Westminster to trzecia farsa Raya Cooneya na którą się wybrałam z nadzieją na wesoło spędzony wieczór. Zastanawiałam się czy coś mnie może jeszcze zaskoczyć , gdy widziałam już „Okno na parlament” i „Mayday”.

Faktycznie schemat podobny tylko, że tym razem znany polityk wraz z żoną przybywa do hotelu w którym pragnie zorganizować potajemne spotkanie z inną kobietą. Na samym początku żona mu w tym nieświadomie przeszkadza, ale później sama ulega urokowi młodego sekretarza. Odkrywa w sobie namiętne pożądanie.

Dialogi w farsie są ciekawie rozpisane natomiast nieco drażni (przynajmniej mnie) zbytnie przerysowanie postaci co staje się chwilami męczące.

A po przerwie zaskoczenie ponieważ farsa staje się zdecydowanie inna od poprzednich sztuk Cooneya. Na uwagę zasługują również piękne stroje aktorów, ciekawa scenografia oraz muzyka na żywo. Reżyserem sztuki jest Jerzy Bończak.

Farsa zdecydowanie poprawi nastrój i zaopatrzy w dobry humor.