W czasie letniego urlopu odkrywałam nieznaną mi do tej pory Kalabrię, która jest najbardziej wysuniętym na południe regionem kontynentalnych Włoch. Tutaj wszystko jest inne od tego co poznałam wcześniej w rejonie północnych Włoch.  Dominują tu przede wszystkim góry i miasteczka zbudowane na wzniesieniach, Piękny, turkusowy kolor Morza Tyrreńskiego zachwyca. Zdecydowanie mniej tu zabytków a prym wodzi piękno przyrody. Ludzie są niesamowicie mili, radośnie się pozdrawiają również z turystami. Tu czas płynie wolniej a mieszkańcy regionu żyją bardzo spokojnie.


W trakcie pobytu w Kalabrii odwiedziłam miejscowość Diamante, która słynie przede wszystkim z murali. Jednakże to co zachwyciło mnie w pierwszej kolejności to zabytkowe centrum z wąskim uliczkami. Spacerując deptakiem wzdłuż wybrzeża można podziwiać piękny widok na Morze Tyrreńskie oraz odpocząć w jednej z licznych kawiarni. Lokalni artyści proponują przeróżną biżuterię w kształcie małych papryczek, które są najbardziej rozpoznawalnym amuletem w tym regionie. Nawiązuje do symboliki życia i twórczej mocy. Można także zakupić na straganach suszoną i zmieloną ostrą paprykę lub w całości. Podroż w obydwie strony odbyłam pociągiem co było dodatkową atrakcją, ponieważ wcześniej nie miałam okazji w ten sposób podróżować po słonecznej Itali. Moje wrażenie z podróży jest bardzo pozytywne. Pociągi są tanie, szybkie i wygodne a co najważniejsze w trakcie upałów dobrze klimatyzowane. 



Kolejne miasto zwiedzałam w ramach wykupionej w biurze podróży całodziennej wycieczki z przewodnikiem. Tropea bo o niej mowa to crem de la creme Kalabrii. Powstała na klifie na wysokości sześćdziesięciu metrów nad Morzem Tyrreńskim. Z miejsc widokowych można podziwiać panoramę tego przepięknego miejsca. Plaże są olśniewające, podobnie jak turkusowy kolor wody. W historycznym mieście znajdują się liczne wąskie uliczki, zaułki, kościoły i domy. Niektóre z nich wymagają remontu, ale i tak doskonale się wpisują w atmosferę włoskiego miasta. Na licznych straganach można zakupić cipollę czyli charakterystyczną dla tego regionu czerwoną, słodką cebulę i to pod różnymi postaciami łącznie z dżemami i musami. 


Miejscowość Pizzo, którą również odwiedziłam znana jest przede wszystkich z kościoła wybudowanego w grocie tuż przy plaży, słynnych lodów Tartufo oraz trudnej historii związanej z uwięzieniem i wykonaniem wyroku śmierci na królu Neapolu G. Muriacie w Zamku Aragońskim. Miałam okazje poznać wszystkie te miejsca a także uczestniczyć w pokazie wykonywania lodów przez rzemieślnika. Cała ich atrakcja polega na tym, że wykonywane są ręcznie w postaci większej kulki. Niezależnie od wybranego smaku lodów wewnątrz nich znajduje się gęsta czekolada, która nie zamarza nawet w temperaturze minus 40 stopni Celsjusza. Dla miłośników dużej dawki słodkości to nie lada gratka.

Przez ponad tydzień mieszkałam w turystycznej miejscowości Scalea, gdzie najsłynniejszym zabytkiem jest Torre Talao czyli przybrzeżna wieża obronna pochodząca z XVI wieku. Można ją zwiedzić tylko w towarzystwie przewodnika, który czeka na turystów u podnóża wzniesienia. Niezależnie od tego, ile zbierze się w danej chwili osób można liczyć na oprowadzanie. Przewodnik najpierw ustala z jakiego kraju pochodzą osoby zainteresowane zwiedzaniem a następnie wszystko objaśnia w języku włoskim by później korzystać z tłumacza Google. Opłata za usługę wynosi co łaska. Historia tego miejsca jest warta poznania a widoki z samego szczytu wieży są przepiękne. Plaże w miejscowości Scalea są kamieniste z charakterystycznym ciemnym, gruboziarnistym piaskiem. Jak to bywa w turystycznych miejscowościach sklepów z pamiątkami a także kawiarni i restauracji jest wystarczająca, aby każdy mógł znaleźć coś dla siebie.