W pierwszym tygodniu po rozpoczęciu kalendarzowej i astronomicznej jesieni wybrałam się do Lanckorony, która leży w województwie małopolskim. Czytając wcześniej informacje turystyczne dowiedziałam się, że to mała i bardzo spokojna miejscowość jeszcze na dobre nie odkryta. Cóż nie mogę tego potwierdzić, ponieważ zaparkowanie samochodu to już nie lada wyczyn. Przejście na drugą stronę ulicy było utrudnione, gdyż samochody jeździły non stop. Może dla tego, że pogoda w niedzielę  była cudowna.  Pięknie świeciło słońce a temperatura sprzyjała spacerom. Do tego trafiliśmy na koniec mszy w pobliskim Kościele i wychodzących z niego tłumnie ludzi.

W każdym zakątku pięknego Rynku i okolicznych ulic  można było podziwiać stare, dobrze utrzymane  drewniane zabudowania. Sama Lanckorona leży na zboczu a w pogodne dni widoki są naprawdę przepiękne.  Pierwsze moje skojarzenia i porównania dotyczyły Kazimierza Dolnego. Podobna atmosfera, okoliczni artyści i rzemieślnicy, którzy na rynku wystawiają swoje prace a nad miasteczkiem widnieje Kościół. Można też powędrować w górę, aby zobaczyć ruiny zamku.

Lanckorona nazywana jest miastem aniołów, dlatego gdzie okiem sięgnąć można zobaczyć figurki aniołów. Sprzedawane są na każdym kroku, wykonane z różnych materiałów i wielkościach.
Trzeba przyznać, że miejscowość ta ma małomiasteczkowy klimat i urok. Nie brakuje jej miłego dla oka koloru i artystycznego przekazu.